W pewien wrześniowy weekend wybraliśmy się do Belfastu, który oddalony jest od Dublina o zaledwie 1,5 godziny jazdy autostradą.
Miasto poprzez wiktoriańską zabudowę przypomina nieco Manchester.
W samym centrum znajduje się „tort weselny” czyli ratusz, który swoją budową może budzić takie skojarzenie. Wnętrze City Hall wyłożone jest włoskimi marmurami, które nadają uroku i dostojności.
Wychodząc z ratusza, postanowiliśmy przejść się pobliskimi, wąskimi uliczkami, ale spacer nasz przerwał gość sprzedający bilety na autobus, który wozi turystów po mieście, zahaczając o wszystkie atrakcje.
Długo się nie zastanawialiśmy! Dodatkowo dostaliśmy rabat za młody wygląd ( z 12 funtów na 10 )
Usadowiliśmy się na górze i… to był błąd, bo przy odkrytym dachu i sporej prędkości na autostradzie, mieliśmy wrażenie, że zaraz urwie nam głowy…
Po dłuższej jeździe zabawiani dowcipnymi historyjkami przez przewodnika, dojechaliśmy do Parlamentu, który w czasie II Wojny Światowej został pomalowany na czarno dla kamuflażu. Farba miała być zmywalna, lecz po zakończeniu wojny usunięcie jej okazało się nie takie proste i zajęło raptem 7 lat, a mimo to kamień nigdy nie odzyskał oryginalnego, białego koloru.
Wracając z Parlamentu mineliśmy stocznie gdzie zbudowano Titanica, czy też słynny „Olimpic”. Znajduje się tu Muzeum Titanica, czy też charakterystyczne, ponad stuletnie, żółte, żelazne podnośniki, które widoczne są z wielu miejsc w Belfaście.
Przejeżdżając przez centrum miasta dojechaliśmy do Linii Pokoju, czyli muru z zasiekami z drutu kolczastego, który
oddziela katolicką dzielnicę przy Falls Road od protestanckiej, którą przecina Shankill Road. Miejsce robi ogromne wrażenie! Zachowane murale dokumentują wiele lat niepokojów, które wstrząsnęły tą częścią miasta.
Opuściwszy to miejsce, które z całą pewnością zostaje w pamięci udaliśmy się do centrum mijając po drodze Queen’s University w którym studiował między innymi Liam Neeson.
Nasza wycieczka autobusem zakończyła się przy najbardziej znanym pubie w Belfaście, czyli Crown Liquor Saloon, który zawsze pełen jest gości.
Nieopodal niego znajduje się Hotel Europa, który nazywany jest najbardziej „bombowym” hotelem w Europie, gdyż IRA podłożyła pod nim bomby ok. 30 razy.
Jeden dzień w Belfaście, to stanowczo za mało, dlatego wkrótce tam wrócimy…