Przy okazji odwiedzin mojej siostry z rodziną postanowiliśmy zabrać ich, podobnie jak moich rodziców w listopadzie, do Irlandii Północnej by przejechać jedną z piękniejszych dróg – Causeway Coastal Route. Trasa ta ciągnie się wzdłuż wybrzeża i począwszy od Belfastu obfituje w wiele atrakcji turystycznych jak zamek Carrickfergus, Groblę Olbrzyma, destylarnię jednej z lepszych irlandzkich whisky- Bushmills, ruiny zamku Dunluce czy też właśnie wiszący most linowy Carrick-a-Rede.
Byliśmy tu już 3 razy, ale ze względu na zmienną pogodę tylko raz, w listopadzie, udało nam się nim przejść. Jego historia sięga 350 lat wstecz, kiedy to rybacy wywieszali most, by przedostać się na wysepkę Carrickarede i stąd zarzucać sieci w wody Oceanu, które obfitowały w łososie migrujące wzdłuż wybrzeża. Most był zdejmowany na zimę i przez lata zmieniał swoją formę. W latach 70-tych miał tylko jedną linę służącą za poręcz i duże przerwy pomiędzy kładkami, ale to wcale nie przeszkadzało dzielnym rybakom złapać równowagę mimo silnych wiatrów i pod ciężarem niesionych zdobyczy przedostać się na drugą stronę.
Dziś most jest solidny, może znieść obciążenie 10 ton, ma metr szerokości, 20 metrów długości i rozpięty jest na wysokości 30 metrów.
Rybacy już z niego nie korzystają, bo i łososi zabrakło i tak jak w latach 60-tych łapano 300 ryb dziennie, w 2002 roku wyłowiono tylko 300 sztuk w ciągu całego sezonu, który trwa od czerwca do września.
Spacer od parkingu do mostu zajmuje 20 minut i obfituje w przepiękne widoki na klify, Ocean, wyspę Rathlin, a przy dobrej przejrzystości powietrza możemy nawet dojrzeć Szkocję. W czasie silnych wiatrów most jest zamknięty, ale jak nam się poszczęści to po opłaceniu biletu ( £5,90 dorosły/ £3 dziecko) możemy spróbować swoich sił i sprawdzić czy przypadkiem nie mamy lęku wysokości.
Czy jest strasznie? No nie jest, dopóki ktoś idący za nami dla zabawy nie rozbuja nieco mostu… A dla tych co spróbują, ale potem strach zajrzy im w oczy i stwierdzą, że nie dadzą rady wrócić, to na wysepce znajduje się łódź, która zabierze ich z powrotem.
Myślę, że warto tu zajrzeć choćby raz! 🙂