Długo zastanawialiśmy się gdzie wyjechać na urlop w końcu padło na
słoneczną Sycylię, która okazała się wyspą kontrastów, od bogactwa do
skrajnej biedoty, od stylu arabskiego po gotyk, od nowoczesności po
tradycję.
I nie ma co ukrywać, były to jedne z naszych najlepszych wakacji! Nie
wiem czy to za sprawą poznanych ludzi, odwiedzonych miejsc,
spróbowanych lokalnych przysmaków czy po prostu atmosfery, ale
wszystko było doskonałe! Cóż, mieliśmy też spory zastrzyk witaminy D,
więc może w tym tkwił sekret…
Urlop zaczęliśmy od Palermo, w którym spędziliśmy 3 dni spędzone na
intensywnym zwiedzaniu. Bez auta i autobusu typu „City Seeing”, który
jest po prostu stratą czasu i pieniędzy gdyż większość zabytków znajduje
się w niewielkiej odległości od siebie. Przeszliśmy łącznie 45 km, a nogi
często zaprowadzały nas w te mniej przyjemne dzielnice Palermo, które
jednak nie okazały się tak niebezpieczne, albo po prostu mieliśmy farta.
Widzieliśmy dużo i pewne miejsca zauroczyły nas bardziej, inne ciut
mniej, więc opiszę je w kolejności od tych naj.
1. Park Villa Giulia i Ogród Botaniczny ( park darmowy, botanik 5€/os)
Leżą obok siebie, a dzieli je tylko ogrodzenie, więc zwiedzanie warto
zacząć od XVIII wiecznego parku. Kwieciste aleje, palmy, rzeźby, ciekawy
zegar słoneczny i wreszcie totalna pustka, to chyba to, co tak najbardziej
nas zauroczyło. Fakt, że przyszliśmy tu późnym popołudniem miał swoje
plusy, bo większość ludzi była właśnie na obiedzie.
Napawając się ciszą
obeszliśmy park i ruszyliśmy do Ogrodu Botanicznego, który też
opustoszały sprawiał wrażenie bajecznego. Spacerowaliśmy pustymi
alejkami, aż w końcu natrafiliśmy na turystkę, która beskutecznie
próbowała zrobić zdjęcie latającym po ogrodzie zielonym papugom.
Mijając ją powiedziałam do Łukasza „zobacz jak tu spokojnie, praktycznie
nie ma ludzi i jest taka cisza” na co Pani zerknęła na nas, uśmiechnęła
się, powiedziała po polsku „dobry wieczór” i sobie poszła…
W końcu natknęliśmy się na symbol palermiańskiego botanika – olbrzymie
Figowce Wielkolistne, które przywiezione z Nowej Zelandii, a posadzone w
1845 roku, należą do najstarszych tego rodzaju drzew w całych Włoszech.
Gigantyczne korzenie zwisające z konarów i wijące się po ziemii, zrobiły
na nas ogromne wrażenie. Cały ogród jest trochę zaniedbany, jakby
zapomniany, ale to tylko dodaje mu niepowtarzalnego uroku.
2. Pałac Normański (12 €/os)
Z zewnątrz jest raczej skromny, nie wygląda na królewski, ale po
przekroczeniu progów bram oczom naszym ukazuje się piękny dziedziniec i ciekawa klatka schodowa, która prowadząc nas na pierwsze piętro skieruje ku prawdziwej perełce- Kaplicy Pałacowej. Myślę, że mało rzeczy zrobiło na mnie takie wrażenie, jak te pozłacane mozaiki, rzeźbione, drewniane sufity, bogactwo i przepych, połączenie elementów różnych kultur i religii, a mimo to harmonia. Chyba oboje
doświadczyliśmy zachwytu połączonego z niedowierzaniem, że tego
wszystkiego dokonali ludzie w 1132 roku! Mistrzostwo Świata!
Na drugim piętrze Pałacu znajdują się apartamenty królewskie.
W jednej z sal zwanej Pokojem Rogera ujrzymy mozaiki przedstawiające
sceny z polowań. Łuczników mierzących do jeleni, palmy, dumne pawie
oraz dzikie zwierzęta.
Pokój Chiński jest już bardziej stonowany, a co za tym idzie mniej
udekorowany, ale zaraz po nim przechodzimy do pokoju w stylu
pompejskim w którym aż mdli od przesłodkich, mitologicznych scenek.
Na samym końcu zwiedzamy Pokój Herkulesa, w którym począwszy od
1947 roku do dnia dzisiejszego odbywają się obrady Parlamentu
Sycylijskiego.
3. Kościół Św.Jana od Pustelników (6 €/os)
Było to jedno z tych miejsc, zaraz po Botaniku, które zastało nas
opustoszałe i niezwykle spokojne. Nie wiem czemu, ale zdawało się jakby
wszyscy turyści omijali to miejsce, ale może to i dobrze, bo mogliśmy w
ciszy chłonąć magię bajecznego ogrodu i ukrytego w nim krużganka.
Sam kościół, którego nawy przykryte są kontrastującymi czerwonymi
kopułami bardziej przypominał muzułmański meczet. Do tego ściany z
surowego kamienia i światło wpadające tylko przez łukowate okna,
dodawały powagi i dostojności. Zdecydowanie jest to idealne miejsce na
odpoczynek od zgiełku miasta.
4. Katedra (dach 5€/os)
Najpierw zobaczyliśmy ją w blasku zachodzącego słońca i wtedy mnie
zachwyciła. Niektórzy uważają, ją za brzydką, bo jest zlepkiem elementów
pochodzących z różnych okresów historii miasta, ale chyba to mnie w niej
właśnie urzekło.
Jest niezwykle bogata z zewnątrz i dość uboga w
środku. Wewnątrz po prawej stronie od ołtarza znajduje się kaplica
patronki miasta – Świętej Rozalii, a w srebrnej urnie znajdują się jej
relikwie, które niesione są ulicami Palermo w wielkiej procesji 15 lipca.
Myślę, że warto wybrać się na dach katedry, bo świetnie prezentuje się
stąd panorama miasta. Jednak nauczeni na przykładzie idącej przed nami
Francuskiej turystki, której wypadł z rąk dekielek od obiektywu, poturlał
się po dachu, by utknąć gdzieś pomiędzy dachówkami, który fakt cicho
przeklinała pod nosem, kurczowo trzymaliśmy nasze rzeczy osobiste w
rękach i Wam radzę to samo, bo czasami mocno wieje na górze…
5. Targi Palermo
Aby poczuć prawdziwą atmosferę miasta, trzeba wybrać się na któryś z
historycznych targów, najlepiej na trzy najbardziej charakterystyczne :
Vucciria, Ballaro i II Capo. Zapachy, kolory, gwar przekrzykujących się
sprzedawców oddziałują na wszystkie zmysły. Możemy tu kupić dosłownie
wszystko od antyków po ślimaki, czy też tak popularne na Sycylii
spłaszczone brzoskwinie. Oj warto tu przyjść!
6. Międzynarodowe Muzeum Marionetek (muzeum 5 €/os + spektakl 10
€/os)
Myślę, że było to jedno z najbardziej osobliwych doświadczeń w całej
naszej Sycylijskiej podróży. Nie znamy włoskiego, coś tam rozumiemy,
więc spektakl na który się wybraliśmy, a który trwał 30 minut i cały był
po włosku bardziej podobał nam się od strony wizualnej. Niesamowite w
sycylijskich marionetkach jest to, że są tak dokładnie wyrzeźbione,
pomalowane, ubrane, ba podczas bitew traciły obcięte głowy czy nogi, a
nawet wypuszczały dym po zaciągnięciu się cygarem!
Samo muzeum gromadzi ponad 2 tysiące marionetek i kukiełek
pochodzących ze wszystkich zakątków Świata! Ponieważ teatr marionetek,
który był niegdyś ważnym elementem życia codziennego i jest głęboko
zakorzeniony w Sycylijczykach warto wybrać się na spektakl, który choć
trochę przybliży nas do ich tradycji.
7. Katakumby Kapucynów (wstęp 3€/os)
Miejsce trochę upiorne i może dostarczyć wielu emocji, a to dzięki
znajdującym się tu zmumifikowanym ciałom, których jest około 8 tysięcy!
Zabalsamowane ciała ułożone są w pozycji stojącej lub leżącej i znajdują
się po obu stronach korytarza, więc nie sposób odwrócić od nich wzroku.
Początkowo chowano tu tylko mnichów, z czasem jednak stały się
miejscem spoczynku zamożnych mieszkańców miasta. Największe
wrażenie robią doskonale zachowane stroje z różnych epok w jakie zwłoki
zostały ubrane.
Najbardziej znaną w Katakumach jest mumia dwuletniej Rozalii
Lombardo, którą mieszkańcy nazywają „śpiącą pięknością”. Rozalia, która
znajduje się tu od prawie 100 lat do dziś wygląda jak żywa, pogrążona
we śnie i to jest chyba najbardziej makabryczne.
W Katakumbach jest zakaz fotografowania ze względu na szacunek dla
zmarłych, za to jak kto woli, w kasie można kupić sobie pocztówkę z
nieboszczykiem…
8. Fontanna Pretoria
Tak jak Rzym, ma swoją Fonntannę di Trevi, Palermo ma Pretorię. Została
wykonana w 1554 roku przez toskańkiego rzeźbiarza i przedstawia
mitologicznych bogów i boginie. Zwana jest też Fontanną Wstydu, gdyż
początkowo miała stać we Florencji, ale z powodu korupcji urzędników,
została pocięta i przewieziona do Palermo.
Nazwa odnosi się też do mniszek z pobliskiego klasztoru, które
zbulwersowane nagością wyrzeźbionych postaci, zakradły się pewnej nocy
i za pomocą młotków odłupały to co tak kłuło je w oczy…
9. Quattro Canti czyli Cztery Rogi
Miejsce w jakiś sposób dla mnie wyjątkowe, w którym przecinają się dwie
główne ulice i którym rządzi liczba 4. Cztery narożniki podzielone na
kondygnacje ozdobione są rzeźbami przedstawiającymi cztery rzeki
antycznego miasta, cztery pory roku, czterech królów, a na najwyższym
poziomie cztery święte patronki Palermo. Dziś plac Czterech Narożników
jest miejscem spotykań się znajomych z zakochanych, niegdyś odbywały
się tu liczne święta, ale też i egzekucje.
10. Kościół Martorana
Poza pięknymi mozaikami kryje sekret sycylijskiego cukiernictwa. Kościół
mogliśmy zobaczyć tylko z zewnątrz, gdyż w środku odbywał się ślub i
zwiedzanie było niestety niemożliwe.
Natomiast to właśnie tu siostry
benedyktynki po raz pierwszy ulepiły owoce z marcepanu, czyli słynne
„Frutti di Martorana”. Ich historia sięga wizyty króla Karola V w Palermo
w lipcu 1537, kiedy to zwiedzał między innymi Kościół Martorana. W
ogrodzie kościelnym rosły wówczas drzewka pomarańczowe, ale
ponieważ dojrzewają dopiero w grudniu, to były pozbawione owoców.
Wtedy siostry chcąc zaimponować królowi pięknym i zadbanym ogrodem,
wpadły na pomysł i ozdobiły drzewa pomarańczami z marcepanu, a by
dodać owocom realnego wyglądu, barwiły masę ekstraktami z różu,
szafranu i liści pistacji. Od tego zaczęła się tradycja lepienia z masy
migdałowej przeróżnych i coraz to wymyślniejszych kształtów. Dziś
możemy znaleźć marcepanowe owoce morza, warzywa, a podobno nawet w
kształcie hamburgerów! 🙂
11. Street Art i Ołtarzyki
W Palermo znajdziemy mnóstwo ciekawych murali, sztuka uliczna zdaje
się tu rozkwitać. Często też napotykaliśmy obrazy świętych i ołtarzyki,
praktycznie na każdej ulicy, nawet w tych mniej ciekawych zakamarkach
miasta. A oto kilka z nich.
Gdzie spać i jeść
Na nocleg wybraliśmy BnB Vivaldi, gdzie gościł nas przesympatyczny
Gabriele. Szczególnie polecamy to miejsce ze względu na świetne
położenie w samym centrum ( pomiędzy Teatro Massimo a Quatro Canti) i
super gościnność Gabriela, który był nami zafascynowany, jako że
byliśmy jedynymi Polakami, którzy spali w tym BnB. Przy pierwszym
spotkaniu powiedział nam, że ma nawet koszulkę polskiej reprezentacji i
w ostatnim dniu naszego pobytu przyniesie ją, żebyśmy zrobili sobie
wspólne zdjęcie. Jak powiedział, tak zrobił. Tylko zastanawiało nas kto
ma numer 11… zerknęliśmy na tył koszulki i oczom naszym ukazał się
wielki podpis OLISADEBE… 🙂
Podczas śniadania poznaliśmy też przesympatyczną parę z Paryża z
którymi umówiliśmy się na kolację i lampkę wina. Zabawni, inteligentni i
mega otwarci Francuzi z których jedno jest scenarzystą, a drugie
logopedą. Opowiedzieliśmy sobie mnóstwo historii, pośmialiśmy się,
wymieniliśmy kontaktami i pożegnaliśmy, bo następnego dnia zmierzali
dalej w głąb Sycylii. Mam jednak nadzieję, że zobaczymy się prędzej czy
później, kto wie może w Dublinie, a może w Paryżu…
Sycylia rozpieszczała nasze podniebienia i nie bylibyśmy sobą gdybyśmy
nie zapytali miejscowych gdzie dobrze zjeść, a najlepiej do jakich knajp
oni sami chadzają.
Z czystym sumieniem możemy polecić te trzy miejsca:
1. Ferro di cavallo – zwykle jest kolejka oczekujących, więc trzeba wpisać
się na listę, poczekać ok. 30 min w zależności od pory dnia i zanim się
obejrzymy prowadzą nas do stolika. Niebo w gębie i niedrogo.
2. Liberia Dante – ciężko o stolik, więc najlepiej zrobić rezerwację, bo
warto!!! Przepyszne dania kuchni Sycylijskiej pięknie podane i
wyśmienite.
3. Spillo La Birroteca– świetne miejsce na lunch w centrum miasta, idealne
by odpocząć po intensywnym zwiedzaniu. Makarony pierwsza klasa plus
piwo własnej produkcji!
Palermo nas zauroczyło i powiedziałabym nawet, że trochę rozkochało… Wrócimy!!!
Jak miło przeczytać dobre słowa o ukochanym mieście! Wracajcie koniecznie, przed Wami jeszcze dach Teatro Massimo, niedzielny pchli targ na Piazza Marina, Camera delle Meraviglie, noc w barze Garibaldi, Palazzina dei Quattro Pizzi w Arenella, kawa z ciachem w Caffe Bar Lux, w którym bywał jeden z bohaterów Palermo Boris Giuliano i w ogóle wędrówka śladami walki z mafią, Biblioteca di Pietro Tramonte pod gołym niebem, kolacje w Club Rosanero.
PolubieniePolubienie